-Ja Homera wziąłem z przytułku dla koni, jak miałem trzynaście lat. Miał złamane kręgi szyjne. Na szczęście udało nam się go wyleczyć. Potem okazało się, że jest to koń dobrze wyszkolony do skoków. I tak zacząłem z nim trening. Z czasem wywiązała się z tego mocna więź. Poprzedni koń, na którym skakałem był już za stary, a w końcu znalazłem go zdechłego w stajni. To było chyba najstraszniejsze. Pamiętam jak płakałem. Kiedy nadarzyła się okazja by pomoc Homerowi, nawet się nie zastanawiałem. Nie chciałem, by go zastrzelili lub uśpili.-powiedziałem. Przed oczami stanęły mi tamte dni. Potrząsnąłem głową.