Przywlókł się tutaj. Nie miał nic lepszego do roboty, więc postanowił się przełamać i w końcu przyjść do stadniny. Pamiętał jeszcze trochę, że jak był mały matka zabierała go do swoich rodziców na wieś, gdzie dziadek obwoził go na takiej starej szkapinie. Zawsze wołał w wtedy mamę, żeby podziwiała, jaki z niego jeździec...
Oparł się o płot. Przyglądał się galopującemu rumakowi. Bolesne wspomnienia wracały, raniąc coraz mocniej. Wyobrażał sobie właśnie siebie na owym koniu i matkę, stojącą niedaleko. Podziwiającą, jaki z niego jeździec...