Spojrzał dziewczynie w oczy, nieco go zaskoczyło, że tak hop siup dała mu swój telefon, bez żadnych pytań, ale z drugiej strony ucieszył się, że go nie męczyła gadką szmatką. Wziął telefon i powiedział, że zaraz odda po czym odszedł parę metrów i wykręcił numer i nacisnął na zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci... zaraz go rozniesie, jak nie odbierze. Rozłączył się i próbował drugi raz, tym razem odebrała i od razu zapytał o co chodzi... A ta do niego z tekstem, że już nic. Miał minę jakby go spoliczkowała. To on się tak przejął o co chodzi, że coś się stało, zaczepia obcych żebrząc o tel a ona... 'już nic' ucdshj zabić to mało. Burknął do niej coś tam nie ładnego i się rozłączył, podszedł do dziewczyny i oddał jej telefon, który naprawdę miał zaraz paść.
-Dzięki, baby są okropne, dzwonią, głowę zawracają, a potem 'już nic', masakra... - mruknął nie tyle do niej do siebie, ale zapewne słyszała i nie czekając na odpowiedź ruszył przed siebie, wkurzony kopał napotkane kamienie, szyszki i inne badziewia.