MarbleVille Stable
		Miasteczko MarbleVille  => Centrum miasta => Wątek zaczęty przez: Caroline w Styczeń 05, 2015, 23:13:23
		
			
			- 
				Niewielka restauracja, ale można tutaj za niewielką cenę sobie pojeść.
			
 
			
			- 
				Idąc z padoku doszła tutaj, do restauracji. Siedziało tu jakichś facetów, którzy na widok Caro zaczęli gwizdać i rzucać komentarze typu: 'aaaale dupa'. Dziewczyna bez wahania ukradkiem wystawiła im środkowego palca i zajęła stolik po drugiej stronie sali. Jakiś facet zamierzał iść w jej stronę, ale jej mina była stanowcza. Poprosiła kelnera i zaczęła przeglądać menu.
			
 
			
			- 
				Wszedł za Caro. Rozejrzał się uważnie. Podszedł do dziewczyny siadając naprzeciw niej.
			
 
			
			- 
				Wszedł, wciąż z rękami w kieszeni. Usiadł koło nowo-poznanej dwójki.
			
 
			
			- 
				- Dobra, co bierzecie? - mruknęła, podając im menu.
			
 
			
			- 
				Zerknął na menu bez zbędnego zainteresowania.
			
 
			
			- 
				Najpierw przyjrzał się cennikowi. Nie miał za dużo kieszonkowego... 
- Naleśniki z dżemem - mruknął do kelnera.
			 
			
			- 
				- Gofry z bitą śmietaną - mruknęła.
			
 
			
			- 
				-Gofry z czekoladą-mruknął. Ryby nie było, w każdym razie nie takiej jaką lubił. A lubił niemal w każdej postaci.
			
 
			
			- 
				Odłożył menu na stolik i rozejrzał się dookoła, z braku zajęcia.
			
 
			
			- 
				Spojrzał na dziewczynę, później uważnie rozglądając się dookoła. Badał otoczenie.
			
 
			
			- 
				Zaczęła bawić się włosami.
			
 
			
			- 
				Poczuł, że jego komórka wibruje. Wyjął ją i odczytał SMS-a. "Matka: Gdzie jesteś? Trzeba obiad ugotować, posprzątać w domu i pomóc dzieciom przy lekcjach! Wracaj natychmiast!". Cicho westchnął, ale nie ruszył się z miejsca. Nie miał zamiaru.
			
 
			
			- 
				Zagapił sie w okno zadumany.
			
 
			
			- 
				Spojrzała na Connora.
			
 
			
			- 
				Zaczął rytmicznie, nie za głośno, bębnić palcami w stolik.
			
 
			
			- 
				//Ma ktos zamiar napisać, że jedzonko im przyszło?
Przeniósł wzrok na stolik.
			 
			
			- 
				Po chwili zjawił się kelner i położył przed każdym z nich zamówienie.
Skinęła głową i powoli zaczęła jeść.
			 
			
			- 
				Zabrał sie do jedzenia.
			
 
			
			- 
				Również wziął się za jedzenie. Naleśniki szybko zniknęły z talerza. Dawno już w sumie nic nie jadł.
			
 
			
			- 
				Zjadła. Rozejrzała się.
- Ja się zmywam - mruknęła. Podeszła gdzieś tam, zapłaciła i wyszła.
			 
			
			- 
				Dokonczył swoje jedzonko. Pożegnał się dosc chłodno zapłacił i poszedł.
			
 
			
			- 
				Wszedłem powoli, rozglądając się za wolnym stolikiem.
			
 
			
			- 
				Weszłam. 
			
 
			
			- 
				-Tam jest wolny-zauważyłem i skierowałem się w stronę stolika. 
Usiadłem.
-Co zamawiasz?-zapytałem, biorąc karę menu.
			 
			
			- 
				-Na razie herbatę- powiedziałam i usiadłam przy stoliku. 
			
 
			
			- 
				_____________________________________________________-
Fuck, restauracja, a ja myślałam, że jakaś kawiarenka... xD
			 
			
			- 
				-Kawa z mlekiem-powiedziałem.
___________________________________
Ahhahah
			 
			
			- 
				Kelnerka kiwnęła głową i odeszła. Po chwili przyniosła zamówienia
-Ile płacę?-zapytałem.
-Dolar i pięć centów-powiedziała z uśmiechem.  Zauważyłem, że zerka na mnie. Rozwaliłem się na krześle, sięgając po portfel. Wyciągnąłem zapłatę i dałem jej. 
Odeszła. 
-Masz własnego konia?-spytałem Taylor.
			 
			
			- 
				-Właściwie to go zaadoptowałam- powiedziała z uśmiechem. 
			
 
			
			- 
				-Ja Homera wziąłem z przytułku dla koni, jak miałem trzynaście lat. Miał złamane kręgi szyjne. Na szczęście udało nam się go wyleczyć. Potem okazało się, że jest to koń dobrze wyszkolony do skoków. I tak zacząłem z nim trening. Z czasem wywiązała się z tego mocna więź. Poprzedni koń, na którym skakałem był już za stary, a w końcu znalazłem go zdechłego w stajni. To było chyba najstraszniejsze. Pamiętam jak płakałem. Kiedy nadarzyła się okazja by pomoc Homerowi, nawet się nie zastanawiałem. Nie chciałem, by go zastrzelili lub uśpili.-powiedziałem. Przed oczami stanęły mi tamte dni. Potrząsnąłem głową.
			 
			
			- 
				-Czyli twoja specjalizacja to skoki?- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wzięłam łyk herbaty.
-Ja też
			 
			
			- 
				-Fajnie. Jutro idę potrenować. Możesz dołączyć.-zaproponowałem.
-Tylko nie wiem, jak Homer zniesie obecność twojej klaczy-uśmiechnąłem się.
			 
			
			- 
				Uśmiechnęłam się.
-Na jutro mam zaplanowaną jazdę w terenie- powiedziałam i zrobiłam kilka łyków herbaty. 
			 
			
			- 
				-Spoko.-bawiłem się łyżeczką od kawy, mieszając nią w kubku. W końcu wziąłem jeden duży łyk, opróżniając pół szklanki na raz.
-Dobra. Późno się robi. Zobaczę co u Homera-zacząłem wstawać.
-Jakbyś chciała, to wpadaj do mnie. Miło było cię poznać-powiedziałem do dziewczyny.
			 
			
			- 
				-Pa- powiedziała krótko, wypiła resztę herbaty, wstała i wyszła.
			
 
			
			- 
				Wyszedłem.
			
 
			
			- 
				Zapłacił i wyszedł.