MarbleVille Stable
		Poza miasteczkiem => Poligon => Wątek zaczęty przez: Caroline w Styczeń 05, 2015, 16:17:53
		
			
			- 
				Ogrodzony las, tutaj odbywają się różne ćwiczenia. Są również jakieś tarcze, gdzie można ćwiczyć strzelanie w terenie.
			
 
			
			- 
				Weszła spokojnie. Złapała pistolet wiatrówkopodobny. Rozejrzała się, nikogo nie było. I dobrze. Ruszyła w stronę lasu. Zaczęła biec. Pierwsza tarczaa iii.. przedziurawiona. 
			
 
			
			- 
				Wszedł. Nudził się. Bardzo. Zauważył, że bez wypełnionego po brzegi grafiku nie mógł sobie poradzić. Nie potrafił walczyć z nuda, bo nigdy jej nie odczuwał. Dlatego poszedł za Caro. Teraz obserwował ją stojąc z boku ukryty.
			
 
			
			- 
				Po pewnym czasie ćwiczeń osunęła się, plecami "podpierając" drzewo. Położyła pistolet koło siebie.
			
 
			
			- 
				Wyszedł zza drzewa i stanał obok. Spojrzał na Caro.
-Nieźle ci poszło.
			 
			
			- 
				Wzdrygnęła się, słysząc jego głos.
- Ty mnie śledzisz? - mruknęła.
			 
			
			- 
				-Gdzieżbym śmiał, lady. -parsknął.-Nudzi mi się, lady. Po prostu.
Dodał przydomek lady z cierpkim uśmiechem na ustach.
			 
			
			- 
				Spojrzała przed siebie. Zobaczyła jeszcze jedną tarczę. Wzięła pistolet i strzeliła. W sam środek.
			
 
			
			- 
				-Ślicznie-rzucił z przekąsem.-Missie wie co to cel.
			
 
			
			- 
				- Ty mnie lepiej nie obsypuj takimi komplementami - wyszczerzyła się, podnosząc. Podeszła do Nevena.
			
 
			
			- 
				-To nie był komplement, missie. To było stwierdzenie faktu. Komplementuję to co chcę wykorzystać.-rzucił beznamiętnie.
			
 
			
			- 
				- Mniejsza. Ale bez żadnych 'missie czy lady' - westchnęła. - Mam swoje imię. Nie lubię, jak ktoś na mnie inaczej mówi.
			
 
			
			- 
				Wzruszył ramionami.
-Może sie przyzwyczaję ale nie wiem, mała.
			 
			
			- 
				Zaśmiała się pod nosem. Po chwili przytuliła go. Tak jakoś. Sama nie wie, czemu, ale Neven wzbudzał w niej swoją sympatię.
			
 
			
			- 
				Pozwolił na ten przytulas (<3). Po chwili odsunął ja od siebie. 
-Nie rób tak, mała. Nie jestem człowiekiem, którego się przytula.
			 
			
			- 
				- A ja nie jestem mała - wystawiła mu jęzor.
			
 
			
			- 
				-Tak, tak bardzo duża jesteś. Ile ty lat masz w ogóle?
			
 
			
			- 
				- Siedemnaście - mruknęła. - Ale pań o wiek się nie pyta.
			
 
			
			- 
				-Ty jeszcze nie pani, mała.
			
 
			
			- 
				- Mniejsza. Ale nie życzę sobie, by mówiono do mnie per. pani.
			
 
			
			- 
				-Jak chcesz. Będziesz małą.
			
 
			
			- 
				- Nie - jęknęła i zauważyła kolejną tarczę. Strzeliła, a kula przeszła kilka milimetrów nad ramieniem Nevena.
			
 
			
			- 
				-Chcesz mnie postrzelić?-jęknął teatralnie.-Tak się nie robi, mała. 
			
 
			
			- 
				- Nie Ciebie - mruknęła. - I nie mów na mnie mała!
Rozejrzała się.
			 
			
			- 
				-Dlaczego?
			
 
			
			- 
				- Bo nie lubię - mruknęła, siadając pod drzewem.
			
 
			
			- 
				Prychnął.
-A ja lubię. Bywa, że się nie ma tego co się lubi, mała.
			 
			
			- 
				Przewróciła oczami. Położyła pistolet na ziemi.
			
 
			
			- 
				-Nie kładzie się broni od tak na ziemi, mała. 
			
 
			
			- 
				- Przestaniesz w końcu mówić mi, co mam robić? - warknęła, zrywając się i podnosząc pistolet. Spojrzała na Nevena. Warknęła i odeszła, ale nie wyszła.
			
 
			
			- 
				-To była rada. Nie rozkaz.-powiedział, cały czas spokojny z lekko drwiącym uśmiechem rozbawienia na ustach.
			
 
			
			- 
				- Bardzo śmieszne - bąknęła, patrząc na jego uśmiech.
			
 
			
			- 
				Prychnął cicho. Rozejrzał się po otoczeniu, milcząc.
			
 
			
			- 
				- Prychać to mogą koty - wyszczerzyła się.
			
 
			
			- 
				-Taaa... Kto powiedział, że nie jestem kotem?
			
 
			
			- 
				- Masz uszy, ogon czy coś? Chwalisz się tyłkiem? - zaśmiała się.
			
 
			
			- 
				- Ja się zmywam - mruknęła, odłożyła broń na miejsce i wyszła.
z.t.
			 
			
			- 
				Wyszedł.