Toś dowaliła ;-;

W języku polskim żaden wyraz nie zaczyna się na tę literę

Drugi chomik wszedł na choinkę, sparzył się o gwiazdę na czubku i spadł. (A wiemy co się dzieje gdy biedak spada. Wolę nie podawać szczegółów śmierci mojego) ;-;

Wszedłem, zabrałem grzebień, szczotkę, i kopystkę. Wyszedłem. Za 20 minut wróciłem, odłożyłem rzeczy na miejsce i wyszedłem.

Wszedłem, wziąłem miarkę owsa, trochę siana i wzeszedłem do boksów.

~Dziwny osobnik~ pomyślałem. Zawróciłem konia i jeszcze raz czysto przeskoczyłem przeszkody. Koń widocznie się zmęczył. Zszedłem z niego, złapałem za wodze i skierowałem w stronę padoku.
-No to cześć!-rzuciłem do tamtego jeźdźca.
Wyszedłem.

Zawróciłem Homera. W zasięgu mojego wzroku pojawił się jakiś chłopak.
Podjechałem do niego.
-Jak chcesz poskakać, to my już kończymy-powiedziałem do niego. Koń stanął dęba. Chwyciłem lejce i sprowadziłem mu przednie kopyta na ziemię.
-Przepraszam. On już taki jest-poklepałem ogiera po szyi.

Podprowadziłem Homera do ogrodzenia i wsiadłem na niego. Koń zastrzygł uszami.
-Wiem, wiem, że kochasz skakać-uśmiechnąłem się ciepło. Ruszyliśmy na przeszkody. Przeskoczyliśmy wszystkie bez najmniejszego błędu.
-Mamy szansę w zawodach-powiedziałem do konia. Zarżał, jakby mnie zrozumiał.