MarbleVille Stable
MarbleVille Stable => Padoki => Wątek zaczęty przez: Taylor w Grudzień 23, 2014, 17:37:16
-
Po ciężkim i męczącym treningu konie mogą w spokoju odpocząć na dużym padoku. Ma on sporą powierzchnię i jest zabezpieczony drewnianym płotem z pastuchem. Teren od wschodu przecina niewielki potok, więc konie zawsze mają wody pod dostatkiem. Trzy drewniane schrony w słoneczne dni dają koniom cień i ochłodę.
-
Przywlókł się tutaj. Nie miał nic lepszego do roboty, więc postanowił się przełamać i w końcu przyjść do stadniny. Pamiętał jeszcze trochę, że jak był mały matka zabierała go do swoich rodziców na wieś, gdzie dziadek obwoził go na takiej starej szkapinie. Zawsze wołał w wtedy mamę, żeby podziwiała, jaki z niego jeździec...
Oparł się o płot. Przyglądał się galopującemu rumakowi. Bolesne wspomnienia wracały, raniąc coraz mocniej. Wyobrażał sobie właśnie siebie na owym koniu i matkę, stojącą niedaleko. Podziwiającą, jaki z niego jeździec...
-
Weszła cicho. Niby od podróży minęło sporo czasu, ona nadal była zmęczona. Nie mogła spać, co noc miała to samo wyobrażenie. Usiadła koło płotu. Skuliła się i spojrzała na konia. Ten widok..
-
Wszedł. Zerknął na towarzystwo, które już tu było. Rozejrzał się nie poruszając głową. Nauczył się tego dawno temu. Niezły sposób na zobaczenie potencjalnych prześladowców.
-
Z zadumy wyrwało go pojawienie się dziewczyny i chłopaka. Przetarł zaszklone oczy. Przeskoczył przez ogrodzenie i usiadł po turecku po drugiej stronie, dalej przyglądając się siwemu luzytanowi i nie zwracając uwagi na nowoprzybyłych.
-
Przejechała ręką po włosach. Mruknęła coś pod nosem.
-
Podszedł bliżej miękkim, kocim krokiem, niemal bezszelestnym.
-
Tymczasem owy konik podszedł do Connora i trącił go delikatnie pyskiem. Chłopak wyjął z kieszeni kostkę cukru, którą podał ogierowi, ku jego uciesze.
-
Zrobiło jej się zimno. Okryła się bardziej marynarką.
I tak będziemy siedzieć/stać i nie odzywać się do siebie.. bella fantastica! xD
-
// Well... Jak spotkały się same typy samotników ... ::) xD
-
//Odezwij się ktoś, Caro się nie odezwie pierwsza xD
-
// Connor też nie ::) ... Neeeveen... xD
-
//Neven też się nie odezwie xD
-
// Klopsss xD... Taylor, wbijaj i się odzywaj! xD
-
Spojrzała na faceta, który podawał kostkę cukru koniu (nie umie odmieniać xD). Widać było, że nie pochodził z tego otoczenia. W każdym razie, tak jej się wydawało.
- Hej - bąknęła z nudów. Nudziło jej się masakrycznie, a w sumie poznać by kogoś pasowało.
Jak ja kocham wszystko brać w swoje ręce.. xD
-
Podsunął się jeszcze bliżej obserwując ich. Wreszcie przemógł sam siebie i odezwał się.
-Cześć-mruknął do obojga.
-
- Dobry - mruknęła, patrząc na "nowo-przybyłego" faceta.
-
Zmierzył ją wzrokiem.
-
- Hej - mruknął po dłużej chwili. Nawet się nie odwrócił do "rozmówców".
-
- Karo.. znaczy, Caroline - mruknęła.
-
-Neven-mruknął. Starał się uprościć wymowę swojego imienia.
-
- K... - zaczął, odruchowo, chcąc przedstawić się, jako Krzysztof, ale ugryzł się w język - Connor - zabrzmiało to trochę tak, jakby się lekko jąkał.
-
Westchnęła. Spojrzała przed siebie.
-
Spojrzał na Connora. Zauważył to wahanie, bowiem nauczył się rozpoznawac takie szczegóły. Bywało to przydatne, szczególnie w poprzedniej pracy.
-
// Ku*wa, Neven, Twój avek jest hipnotyzujący xD
W końcu odwrócił głowę w kierunku reszty towarzystwa. Szczególną uwagę zwrócił na ich rysy twarzy... Czyżby słowiańskie?... Stwierdził jednak, że na pewno mu się wydaje. Chcąc przerwać tą niezbyt przyjemną ciszę, zagadał:
- Nie jesteście stąd, prawda?
________________
Jakby co, to Connor mieszka w tym miasteczku od dawna xD
-
-Nie.-krótka i treściwa odpowiedź.
Wiem. Ja się moge tak gapic i gapić. A ten uśmiech-cudo *o*
Poza tym... Chorwacja to słowianie?
-
// No chyba tak xD Zresztą, Słowianie to najliczniejsza grupa etniczna Europy xD
-
//Chorwacja – 90.42% Chorwatów
Taaa... Chorwaci to Słowianie południowi.
-
- Nie.
-
// Podobno, mają w miarę podobny język xD
Pokiwał tylko lekko głową i pogłaskał ogiera po chrapach. Siwek widać liczył, że dostanie jeszcze kostkę cukru albo inny smakołyk, ale Connor więcej nie miał.
-
Czekaj, oni (że nasz postacie) gadaja po angielsku (amerykański angielski)
Tak btw. Neven umie po polsku. Służył Farisowi i w Polsce.
-
// Hjaa xD
-
Spojrzał na konia. Kiedyś Faris w przypływie dobrego humoru nauczył go jeździć konno.
Ja mogę odpisywać późno bo sprzątam ale jestem all time... xD
-
Związała sobie włosy.
- A.. skąd jesteście w ogóle? - mruknęła.
-
-Chorwacja.-mruknął. Nie było czego ukrywać.
-
- Stąd - powiedział, starając się dobrze zamaskować kłamstwo.
-
Spojrzał na Connora z lekko drwiącym uśmiechem błąkającym się na ustach.
-
- Huh - mruknęła, patrząc się w dal.
-
- A ty? - pytanie było skierowane do Caro.
-
- Z Polski - mruknęła, patrząc się w dal. Zacisnęła pięść.
-
Mało nie udławił się własną śliną, ale się nie odezwał. "A więc jednak z Polski... Nie! Nie przyznam się!..."
-
Spojrzał na Caro. Dziewczyny to tam maja ładne. Wiedział z doświadczenia (xD)
-
Zaczęła gryźć końcówkę włosa.
-
Weszła. Podbiegła do swojej klaczki nie zauważając towarzystwa. Przeskoczyła płotek i zaczęła rozczesywać jej długą grzywę.
-
Chciał już sobie pójść ale zrezygnował bo coś go zaniepokoiło. Czuł, że ktoś ich obserwuje. Uśmiechnął się ciepło, a potem z tym uśmiechem przyklejonym do twarzy zaczął mówić. Dzięki temu mógł obserwować bez zwracania zbędnej uwagi na siebie.
-Ktoś tam jest. I z całą pewnością nie ma dobrych zamiarów. Jest ich kilku. Mają noże. I liny. To złodzieje. Uśmiechnijcie się bo coś zauważą-burknął.
-
Zerknął ze zdziwieniem na Nevena.
- Skąd to wie... - zaczął, ale kątem oka rzeczywiście dostrzegł coś niepokojącego. Prychnął z tym swoim ironicznym uśmieszkiem. Zabawne, ale się go posłuchał.
-
Spojrzała na stajnię. Jednak nie uśmiechnęła się. W obliczu zagrożenia zawsze zachowywała zimną krew. Sięgnęła do kieszeni, gdzie zawsze trzymała niewielki pistolet. Potrafiła go ukryć na tyle, że nigdy nie było widać nawet zarysu. Nie wyciągała go. Spoglądała przed siebie i podniosła się. Odwróciła się do Neven'a.
- I co robimy, psze pana? - wyszczerzyła się.
-
-Po pierwsze bez broni, która powoduje huk. Po drugie ich nie trzeba zabijać. Po trzecie jeszcze nic nie zrobili. Trzeba zaczekać.
-
- I złapać na gorącym uczynku - dodał i ziewnął.
- Tylko w jaki sposób, panie dowódco? - dodał z nutką ironii w głosie.
-
-Poczekac. Prawdopodobnie spróbują nas obezwładnic. Zwiążą. Gdy będa zakładali więzy napnijcie mięśnie. Gdy je później rozluźnicie dużo łatwiej będzie można się pozbyć więzów.-mruknął.
Uśmiechnął się lekko.
-I bez dowódcy. Czy pana. Mam imię i póki jest chcę by z niego korzystano-prychnął.-Być może to się jeszcze zmieni.
-
- Okej. Spoko - przewróciła oczami.
-
Tera niech ktos inny pokieruje złodziejami bo ja ni umim u.u
-
// Ja już się nakierowałam łowcami i mam dość xD
Pokiwał głową.
-
Caaarooooo...
-
Złodzieje spostrzegli się, że ktoś ich obserwuje. Skinęli głowami. Jak gdyby nigdy nic podeszli do Caro, Nevena i Connora. Kilku z nich zaczęło coś gadać. Trzech z nich zakradło się za trójkę i związało ich, przy okazji zawiązując im usta, by nie mogli krzyczeć. Przyłożyli noże do ich gardeł. "Przywódca" zaśmiał się, patrząc na związanych ludzi.
- Nadal macie ochotę tak sobie pogadać i uśmiechać się, uważając nas za idiotów?
Facet stojący przy Caro lekko przejechał jej nożem po szyi. Troszeczkę krwi wypłynęło. Troszeczkę. Tamci dwaj popchnęli Nevena i Connora tak, że zaryli twarzą w ziemię.
-
Warknął coś pod nosem, w podziękowaniu za takie traktowanie.
-
Burknął coś niezrozumiale.
Spojrzał na Connora. Czy to już tyczy się pod napad, czy jeszcze nie? Zastanawiał się nad pozbieraniem swojego ciała z ziemi i dania złodziejowi w pysk. Ale mógł jeszcze chwilę zaczekać.
-
Zaklęła pod nosem. Rozejrzała się.
Faceci poszli do stajni. Zamknęli drzwi, by nie było ich widać. Słychać było rżenie koni.
-
Szarpnął się. Fakt że go związali w niczym nie przeszkadzał. Wystarczyło tylko nacisnąć w odpowiedni sposób rękawicę i.. już miał najodpowiedniejszą dla siebie broń. Długie stalowe pazury wzorowane na tych tygrysich wyskoczył. Jeszcze chwila i więzy zostały przecięte. Neven podniósł sie. Przez chwilę rozważał zostawienie tutaj nowych znajomych ale zrezygnował. Rozciął ich więzy.
-
- Dzięki... - mruknął.
- Co z nimi? - wskazał na drzwi do stajni.
-
- Sugeruję iść i im porządnie wpie*dolić - wyszczerzyła się. Szkoda, że nie miała przy sobie karabinu. Fajnie by się tak postrzelało, no ale konie by się spłoszyły. Zaczęła myśleć.
- Jest ich sześciu. Więc jakby po dwóch na głowę. Związać ich nie ma czym, tymi linami nie da się. Co by tu zrobić...
Neven spada, mamy niczego nie robić xD
-
- Mam jedynie nóż sprężynowy przy sobie - rzucił.
___________
Aj, aj xD
-
Poruszył ramionami.
-Cios w skroń albo tył głowy. Będą nieprzytomni. Dobrym sposobem na obezwładnienie jest tez wykręcenie do tyłu rąk. Tak mocno.-mruknął.
Schował pazury do wnętrza rękawic. Do rozprawy ze złodziejaszkami nie będą mu potrzebne.
-Nie zabijajcie ich.
-
- To ja może pleców popilnuję.. - zaproponowała. - Jakoś nie jestem szczególnie dobra w biciu.
-
-I dobrze-powiedział po czym ruszył w kierunku stajni.
-
- To ja wejdę drugim wejściem - mruknął i poszedł w kierunku owego drugiego wejścia.
-
Skinęła głową i spojrzała na Nevena.
-
Otworzył drzwi efektownym kopnięciem. Chodziło przede wszystkim o zdezorientowanie złodziei. Uderzył z rozmachem pierwszego, który się napatoczył. Rzucił bezwładne ciało w kąt i zabrał się do następnego.
-
// Ilu ich jest? Sześciu, si? xD
Właśnie wchodził tylnymi drzwiami, kiedy jeden z opryszków próbował tamtędy uciec. Connor otworzył drzwi z takim impetem, że tamten rozciągnął się na ziemi jak długi. 1:0 dla Krzysia.
-
"A może warto spróbować?". Podeszła do jednego z gości i powaliła go mocnym prawym sierpowym. Jeszcze trzech.
-
//Aye, sir.
Kolejny ze złodziei nie stawiał większego oporu. W każdym razie nie Nevenowi. Zabrał się za następnego. Uderzył powstrzymując nóż który miał opaść na jego kark. Cóż nie udało się.
-
Czesze swoją klaczke. {XD Nie czytamn tego... xD}
-
// Hah, my walczymy ze złodziejami xD
Ostatni, widząc klęskę swoich towarzyszy, chciał zwiewać. Sądził, że jeśli rozpędzi się i runie na Connora, to go powali. Cóż... Nie pomyślał, że chłopak potrafi się bronić. W ostatniej chwili odsunął się, podstawiając bandycie nogę. Facet zanim glebnął, uderzył łbem w ścianę.
-
Spojrzał na Connora. Podszedł i szarpnął bezwładne ciało przeciwnika w górę po czym położył je razem z resztą.
-
- Związujemy ich i spalamy? - wyszczerzyła się. - No wiem, dziwny pomysł. Ale związać nie zaszkodzi.
-
- Uhmm... - mruknął. Na ścianie wisiała lina. Ściągnął ją i zabrał się za związywanie nieprzytomnych. Znał kilka niezłych węzłów.
- Trza by po gliny zadzwonić.
-
- Ma ktoś telefon?
-
Potrząsnął głową.
-
- Ja mam - westchnął - Ale nie gadam z psiarnią - powiedział, podając komórkę dziewczynie.
-
Wyszła.
-
- Dzięki -warknęła. Wykręciła numer na policję i przedstawiła zaistniałą sytuację. Po chwili ludzie zabrali przestępców.
Oddała telefon Connorowi.
-
Spojrzał na nich. Nie lubił policji, z całą pewnością. Chociaż bardzo czesto stawali się zagubieni niczym dziecko we mgle. Wystarczył urwany trop by wpadali w panikę. Uśmiechnął sie drwiąco.
-
Odebrał komórkę. Cicho westchnął, przyglądając się pracy gliniarzy. Jeden z nich podszedł to trójki nowych znajomych, żeby spisać zeznania. Był sceptycznie nastawiony, nie dowierzał, że udało im się unieszkodliwić dwa razy więcej niebezpiecznych przeciwników.
-
Policjanci odjechali.
Rozejrzała się.
- Co wy na to, że pójdziemy coś gdzieś zjeść? - zaproponowała.
-
Skinął głową.
-jestem za.
Był głodny, prawda, ale nigdy nie uznawał tego za problem.
-
- Nie mam nic przeciwko - stwierdził. "Matka" nigdy nie potrafiła gotować...
-
- To chodźmy, gdzieś - wyszczerzyła się i wyszła.
-
Wsadził ręce do kieszeni i wyszedł.
-
Wyszedł.